To było za dużo. Wyrwałam się z objęć wspomnień. Ostatnie co
usłyszałam przed falą ból i łez to najpiękniejsze słowa z piosenki „Something I
need” OneRepublic „If you Orly die want, I wanna die with you”. Czas na ból.
Serce utknęło w gardle, żołądek skurczył się do rozmiarów szpilki, a oczy
piekły od wzbierających się pod powiekami łez. Nie mogłam, nie mogłam dąć im wypłynąć.
Musiałam się pozbierać. Przełączyłam na „Hermetyczny świat” Enej i poszłam do
łazienki. Żeby odwrócić myśli od rodziny, zaczęłam czytać książkę. Oczywiście
po raz kolejny zaczynałam „Intruza” Stephanie Mayer. Ze świata literatury
wyrwał mnie alarm w telefonie. Było 10 przed 18. Podeszłam do szafy, złapałam
Czarne rurki, szarą koszulkę Systemu, przebrałam się i wyszłam z pokoju.
-No witam, witam.-przywitał mnie w drzwiach Jared i jego
piękny uśmieszek zabójcy. Nie miałam zbytnio humoru więc uznałam, że jeszcze
pożyje jeden dzień. Bez słowa weszłam do domu chłopaków, na pierwszy rzut oka widać,
a raczej słychać, że mieszka tutaj Shannon Leto i jego kochanek Tomo Milicevic.
-Nie zajeżdżaj mi drogi pacanie !-wydarł się na całe gardło Chorwat.
-To ty się za mnie wepchnąłeś idioto !- odpowiedział mu
Shannon i zaczął machać mu przed nosem ręką żeby nie mógł wygrać wyścigu. Oboje
siedzieli na kanapie i grali XBoxie. Żaden nawet na mnie nie spojrzał, cóż mówi
się trudno. Usiadłam w fotelu, Emma była w kuchni, robiła herbatę i mówiła coś
do słuchawki, którą miałam w uchu. Jared podszedł do telewizora i odłączył
kabel zasilana z gniazdka. Na co Shomo zareagował jednoznacznie:
-CHAMIE!!!- wydarli się i rzucili w niego joystickami, jeden
trawił Jareda w brzuch, drugi przeleciał koło jego twarzy. Leto złapał się za
brzuch i wykrzywił twarz do takiego stopnia, że nikt nie wytrzymałby bez
śmiechu. Nie dziwić mu się, Shannon ma mocny rzut. Po chwili Tomo poszedł do
kuchni zrobić kanapki, a Shannon dodatkowo zażyczył sobie kawy. Emma przyniosła
3 dzbanki herbaty i 17 szklanek. Trochę nas będzie. 10 minut po 18 w salonie
byli wszyscy: Shannon, Tomo, Jared, Emma, Jamie, Igor, Julka, Nikola, ja,
kierowca busa, 4 kamerzystów i dwie osoby, których nie znałam. Brakowało tylko
reszty aktorów.
-Okeey więc czas sprawdzić listę obecności.- zaczęła Emma,
każdy znalazł dla siebie miejsce wśród znajomych, prócz Jareda. Facet siedział
samotnie w fotelu, z dala od reszty ludzi, aż mi się go żal zrobiło. Zostawiłam
moją ekipę i usiadłam na ramie siedzenia. Zdezorientowany Leto już próbował się
podnieść kiedy zatrzymałam go przytrzymaniem ręką i uśmiechnęłam się na znak,
żeby odpuścił.- Przedszkole: Tomo Milicevic ?
-Obecny, ale nie przygotowany.- zgłosił się podnosząc ręki,
na twarzy miał smutną minę, ale widać było, że wstrzymuje śmiech, dopiero po
chwili zobaczyłam, że Shannon wbija mu marker
w żebra. Emma spojrzała na niego podirytowanym głosem, była dzisiaj
nieco zdenerwowana.
-Marnotrawni Bracia Leto ?
-Obecni !-krzyknął Shannon i wbił z impetem marker w Tomo na
co Chorwat zareagował podskokiem do góry i lekkim piskiem. Boże jak ja kocham
SHomo, pomyślałam.
-Dobra, dalej. Aktorzy: Julka Steiner, Nikola Sarnecka i
Jessica Affek ?
-Obecne.- zawołała Julka z kolan Nikoli, Emma w pierwszej
chwili rozglądała się po pokoju szukając mojej twarzy, a gdy ją znalazła lekko
się uśmiechnęła. Widok Jareda rozwalonego na fotelu i mnie u jego boku na pewno
wyglądał komicznie. Zwłaszcza, że kilka godzin temu chciałam go zabić .
-Dalej, klasa filmowa. Nathan i Louis Campbell.
-Są –zawołali z kanapy chłopaki, na oko mieli maksymalnie 29
lat, jeden miał bujne blond włosy i niebieskie oczy, drugi nieco wyższy i
przystojniejszy, o zielonych oczach i brunatnych włosach postawionych na jeża
patrzył w stronę Julki z dziwnie, podejrzanym uśmiechem.
-Aaron Shoot ?
-Jest.- powiedział jakby zmęczony życiem młody chłopak mógł
mieć 27 lat, miał zabójczo czarne oczy.
–James Priot.
-Jest.- odpowiedział nieco starszy mężczyzna, mógł mieć z 50
lat. Miał siwe włosy, a raczej ich resztkę i okropne zmarszczki na twarzy.
-Kierowców widzę. Jeszcze Igor Orlicz, Jonathan Luis, Jace
Rootwood.
-Jest.-powiedział Igor, siedział koło Nikoli i zajmował się
jej włosami. Taki nawyk syna fryzjerki.
-Są.- zawołał mężczyzna z oddali pokoju, siedział na stołku,
obok niego opierał się o ścianę wysoki, mocno zbudowany człowiek, miał krótkie
zielone włosy, sztuczne, czerwone soczewki w oczach i dwa kolczyki w nosie.
-Okej, no i jeszcze
ja, kto nie wie zwę się Emma i Jamie. Teraz do rzeczy.- Emma złapała wielki
czarny segregator, zaczęła przestawiać nam plan działania. Jutro o :00
zaczynamy. Jonathan ma pomóc nam w grze,
jutro mają dojechać inni aktorzy. Całe spotkanie trwało ponad godzinę. Po
rozejściu się większości, razem z Julką zostałam na prośbę chłopaków. Rudowłosa
poszła z Tomo fascynować się ich kotami, a mnie porwał Shannon do pokoju
muzycznego. Na co od razu się rzuciłam ? Nie… nie na perkusję ! GITARA TOMO !!!
Stała na stojaku, taka samotna, aż żal byłoby jej nie wziąć. Nie długo się nią
nacieszyłam, Shannon zaszedł mnie od tyłu i delikatnie zabrał instrument z
moich dłoni, a w zamian wręczył mi swoje pałeczki i posadził przed swoim
cudeńkiem. Perkusja Shanna była ogromna i przezroczysta, prócz talerzy, które
były srebrne, niedawno polerowane, bo oślepiały blaskiem lampki odbijającej się
w nich. Pan Leto odstawił na miejsce gitarę, kucnął obok mnie i zaczął
tłumaczyć budowę przedmiotu, po czym uświadomił mi jak go używać. Tak o to 2
godziny spędziłam na uczeniu się wybijania na perkusji „A Beautiful Lie”, gdy wychodziło mi to już całkiem, całkiem
spojrzałam przed siebie i zobaczyłam wpatrujących się we mnie, dziwnie
uśmiechniętych panów, Tomislava i Jareda opartych o szklane drzwi. Moje oczy
rozszerzyły się do granic możliwości, Shannon widocznie to zauważył, bo wybuchł
śmiechem, ale jego towarzysze uparcie powstrzymywali się od tego. Urażona
oddałam mu pałeczki i odwróciłam się do nich plecami.
-Oj nie przesadzaj, śmiałem się przecież tylko z twojej
miny.- wydukał z siebie starszy Leto próbując się opanować.
-Oj Shannon twój czas minął, teraz moja kolej.- odezwał się
Tomo, a ja zaciekawiona jego słowami odwróciłam się w jego stronę. W rękach
trzymał nie tę gitarę co złapałam po przekroczeniu progu pokoju, lecz inną, o
wiele piękniejszą. Nieskazitelnie biała gitara klasyczna, gryf był czarny,
rozeta była w piękne wzory z glifami. Gdy gitarzysta już szedł w moją stronę,
uprzedziłam go, że od 13 lat gram na gitarze klasycznej, a od 7 na elektrycznej
więc ten zawrócił na pięcie i podał powrotem mój piękny, czerwony elektryk.
Znowu nauka, tym razem tylko 40 minut i było idealnie. Chłopaki uznali, że
trzeba coś zagrać zespołem, ale dzisiaj było za późno.
Miałam już wychodzić kiedy Jared podszedł do mnie i poprosił
bym została, za 20 minut miał zaczynać się jakiś horror. Co mi szkodzi ? Zostałam.
Jay przygotował siedzibę, która składała się z około 20
poduszek ułożonych na podłodze, podłączył Internet do telewizora, Tomo
przyrządzał posiłek, a ja z Shannonem picie. Nie obyło się oczywiście bez
procentów. Każdy na dobry początek dostał drinka z colą. Wybiła północ, każdy
zajął swoje 5 poduszek, obok Jareda stał stolik, na którym postawiliśmy picie i
popcorn oraz kanapki.
Seans się rozpoczął, Tomo od razu porwał miskę z popcornem i
za nic w świecie nie chciał jej oddać. Co i raz ktoś sięgał po garść przysmaku,
a ten darł się na niego by mu nie zasłaniał. W połowie filmu Tomo był tak
przejęty, że jego ręce były prawie sine przez jego zacisk na misce. Siedziałam
między nim a Shannonem więc musiałam po cichu unieść kręgosłup, by Shanimal
wsunął pod nie rękę i wystraszył Chorwata z taką siłą, że cała miska popcornu
wylądowała na mnie.
-TY !- warknęłam, złapałam kanapkę i rzuciłam ją prosto w
twarz mężczyzny.
-JA ?! To on !- oburzył się zdejmując z twarzy przyklejoną
masłem kanapkę i rzucił ją w Shannona. Zaczyna się wojna na jedzenie. Jared
dostał kawałkiem szynki więc i on się do nas przyłączył. Poszedł cały popcorn,
12 kanapek, tylko drinki przetrwały. Kiedy skończyła się amunicja złapaliśmy za
poduszki. Zamachnęłam się i uderzyłam Shannona w bok, za chwilę poczułam atak z
tyłu, Tomo !
Gdzieś o 2 padliśmy, położyliśmy się wszyscy na kanapie,
jako, że miejsc było trzy, a osób cztery, chłopcy położyli mnie poprzek na
sobie, nogi wystawały mi za mebel, ale głowa mięciutko spoczywała na klatce
piersiowej perkusisty. Pomimo niezłych mięsni nadawała się na poduszkę.
______________________
O to i proszę V rozdział FF z udziałem zespołu Thirty Seconds To Mars :) R.VI już w drodze :P Dołączy w nim kolejny, tym razem Polski, zespół :) teraz liczę na komentarze i jak najwięcej krytyki :)
O to i proszę V rozdział FF z udziałem zespołu Thirty Seconds To Mars :) R.VI już w drodze :P Dołączy w nim kolejny, tym razem Polski, zespół :) teraz liczę na komentarze i jak najwięcej krytyki :)
Hejo :)
OdpowiedzUsuńTęskniłaś za mną? Miałam małą przerwę w czytaniu twojego bloga, ale tera to już postaram się go nadrobić.
Uwielbiam tę gromadkę ;)
http://magicznaprzystanblogowelfik.blogspot.com/
Wpisałam też Ciebie. Zrobiłam to bez Twojej wiedzy, więc czekam na spóźnioną zgodę (mam nadzieję, że się nie gniewasz :P ) Wpisałam bloga do kategorii inne, bo nie wiedziałam do jakiej. Proszę odezwij się do mnie, czy się zgadzasz, a jeśli tak jaka kategoria :P
No witam :D Masz farta, bo akurat brak możliwosci pisania więc jeszcze przez jakiś czas nie dodam posta więc będziesz miała kiedy go nadrobic :D
UsuńJasne nie ma sprawy :)