Była zimna, mglista noc. Jechali ulicą na obrzeżach Warszawy. Dwoje przyjaciół. Wracali właśnie z koncertu Comy. Uliczne lampy oświetlały drogę, z oddali wyłaniały się zarysy budynków. Z głośników leciała piosenka "Zbyszek". Zadowoleni, wciąż zahipnotyzowani magią koncertu, śpiewali na całe gardła singiel. Nie jechali wcale szybko, 19-letni chłopak jeździł zgodnie z przepisami, woleli być później w domu i spędzić jak najwięcej czasu razem niż w 10 minut dojechać i się pożegnać. 16-letnia Sara siedziała na miejscu pasażera, miała niebieskie włosy i nieco rozmazany przez pot makijaż. Luźna koszulka z logiem zespołu, obecnie przyległa do jej mokrego ciała ukazując w pełni jej sylwetkę. Kierowca miał złote włosy i oczy odcieniu bursztynu, nie jedna dziewczyna starała się podbić jego serce. Wjeżdżali na wzgórze, zafascynowani piosenkę patrzyli na siebie. Na szczycie chłopak spojrzał na drogę. Za późno. Z mgły wyłonił się tir, jego przyczepa była na drugim pasie, młodzieniec szybko zaczął chamowac, zdezorientowana dziewczyna spojrzała na drogę, zaczęła krzyczeć. Chłopak do głębi wystraszony, spróbował skręcić, ale było za ślisko. Wpadli w poślizg, przyczepa była coraz bliżej, nastolatka spojrzała na przyjaciela, pewna tego co zaraz nastąpi. W oczach miała łzy, jej usta otworzyły się, chciała coś powiedzieć, ale nie zdążyła. Świat wirował, samochód z wielką siłą uderzył w ciężarówkę, ciało dziewczyny uderzyło w deskę rozdzielczą, polecało nieco do przodu, niebiesko włosa rozbiła swoją głową szybę, samochód się zatrzymał, a nastolatka padła na siedzenie. Chłopak miał nieco więcej szczęścia, miał zapięte pasy, a lewa strona samochodu minimalnie zderzyła się z kabiną tira. Mimo to stracił na chwilę przytomność, jego głowa uderzyła w szybę, polała się krew z rozciętej rany. Odłamki szkieł wbiły się w twarz i szyję dziewczyny. Z włosów wystawał duży kawałek szyby wbity w głowę. Tir ciągnął wrak samochodu jeszcze 150 metrów aż się zatrzymał. Ciało dziewczyny leżało bezwładnie na siedzeniu i krwawiło, głowa chłopaka oparta była o szybę, stróżka krwi skapywała na nieskazitelnie białą koszulkę. Po chwili dziewczyna się obudziła. O dziwo nic ją nie bolało. Rozejrzała się dookoła, spojrzała na przyjaciela, który również się wybudzał. Jego oczy otworzyły się szeroko, nastolatka uśmiechnęła się od ucha do ucha i zaczęła krzeczec "Igor ! Żyjemy !", ale ten nie reagował. Patrzył przerażona w jej stronę. W oczach miał łzy, wyciągnął rękę w jej stronę, ale się zawahał. Wybuchnął płaczem.
-Nieee ! Sara. Obudź się!- krzyczał co chwila, dziewczyna patrzyła na niego oszołomiona, powtarzała mu, że żyje, że jest tutaj, ale on nie reagował. Położyła swoją dłoń na jego policzku, nic. Po chwili spojrzał ponownie na nią, wyciągnął rękę, dziewczyna chciała ja złapać, ale ona przez nią przeszła. Zdezorientowana patrzyła na jego dłoń przechodzącą przez jej. Spojrzała gdzie się kieruje i ujrzała swoje ciało.Zaczęła krzyczeć, wyrywać się, wydostała się przez okno, stała na ulicy. Zza wzgórza dobiegał sygnał syren pogotowia. Spojrzała na samochód. Był mocno zmiażdżony z prawej strony, ujrzała siebie. Całą we krwi, bladą, nieprzytomną. Zaczęła płakać, wołać Igora, ale ten rozpaczliwie głaskał jej martwe ciało i szeptał przez łzy by się obudziła. Chciała go pocieszyć, szarpała się z jego drzwiami, ale nie miała siły. Krzyczała, wołała i prosiła o pomoc. Usiadła przed drzwiami od kierowcy i patrzyła jak jej przyjaciel całuje ją w policzek i wybucha płaczem, ona również. Jest taka bezradna. Po chwili dojechała do nich karetka. Dziewczyna nie reagowała, patrzyła jak lekarze przechodzą przez nią, otwierają z łatwością drzwi i wyciągają Igora, który rozpaczliwie trzyma się kierownicy i przywołuję przyjaciółkę. Kładą go na noszach, zapinają pasami, jeden go odwozi, Sara widzi zmiażdżoną nogę przyjaciela, reszta lekarzy próbuje wydostać ciało dziewczyny, wtedy ktoś dotyka ramienia nastolatki. Nagle natchnęła ją wiara i nadzieje, że to sen, patrzy za siebie. Stoi nad nią nieskazitelnie czysta, pięknie uczesana i umalowana ona. Jest uśmiechnięta, w ręku trzyma różę, białą. Na sobie ma czerwoną suknię i czarny habit. Podaje jej dłoń, wstaje, a druga kładzie różę pod samymi drzwiami auta i odchodzą. Sarę opuściła już nadzieja, były już kilkanaście metrów dalej kiedy obejrzała się do tyłu. Igor leżał na noszach, płakał i krzyczał imię przyjaciółki, a jej ciało było pakowane do czarnego worka. Spojrzała przed siebie, róża przy samochodzie zapłonęła, zerwał się wiatr a dziewczyny rozwiały się we mgle.
_________________________________________________________
Tak jakoś sobie to wyobraziłam wczoraj wracając z koncertu. Liczę na komentarze.
Jejku musisz mi to robić ? :c To jest piękne, ryczę jak głupia :C "Spojrzała przed siebie, róża przy samochodzie zapłonęła, zerwał się wiatr a dziewczyny rozwiały się we mgle." Nienawidzę Cię, jesteś zbyt dobra :x
OdpowiedzUsuńKinga, xoxo
:* ciekawe co to za Kinga xD
UsuńPrzysłałaś to do mnie na stronę. Dopiero pierwszy raz to czytam, ale nie wiem co powiedzieć, po prostu nie wiem.
OdpowiedzUsuń