piątek, 6 grudnia 2013

Prolog. Dreams become reality !

No kurcze nie wierzę ! 10 lat jazdy konnej się opłacało. Nie wierzę, że już za tydzień mój ulubiony zespół przyjedzie do Polski kręcić sceny do nowego teledysku, a ja i konie ze stajni w której jeżdżę w nim wystąpią ! CZEMU JA ?! Chyba nigdy się tego nie dowiem. To po prostu Cud. Tyle lat marzeń i wreszcie sny powoli się spełniają.
Wstałam dopiero co z łóżka, pobiegłam szybko do łazienki. Nie było mowy o lenistwie, za godzinę zaczynał się trening z p. Małgosią, za trzy godziny ślub, a później próba z dziewczynami. Emma tydzień temu przesłała nam wstępny scenariusz, ale efekt końcowy i tak będzie pewnie całkiem inny. Wzięłam szybki prysznic, w między czasie do łazienki zawitała oczywiście Julka.
-Ja tylko na chwilę, nie krępuj się. Biorę kosmetyczkę i zmykam.- weź tu człowieku myj się w spokoju…
Po około 15 minutach byłam ubrana i szłam na śniadanie. W kuchni czekała już na mnie wystrojona jak zawsze Julusia i Nikola. Obie już zjadły, ale dla mnie nie łąka zrobić.
-Lenie.
-No co ? – powiedziały w tym samym czasie, jakby święte były. Nie ma to jak kochane przyjaciółki.
-Nic, nic. Trening za 40 minut, ale jeść Jessice to nie łaska zrobić. Zobaczycie DEMONY WAS ZJEDZOM JAK NALEŚNIKI !- powiedziałam moim typowym głosem wiedźmy.
-Lepsze to niż słuchać jak nam śpiewasz i jesz placki łyżką !- odezwała się Nikola i wszystkie trzy wybuchłyśmy śmiechem
- To był jednej, jedyny raz i to rok temu nooo !- nie mogłam powstrzymać śmiechu. Na nowo widziałam dzień, w którym na każdym kroku podchodziłam do ludzi i im śpiewałam nie wiadomo jakie piosenki, jadłam placki z jabłkiem łyżką i popijałam sokiem z garnka. Wszystko to było nieświadomie. Nie wiem co się ze mną działo, ale to było raz No! Nie mogą sobie tego odpuścić ?
-Dobra, jedz nie gadaj, bo się spóźnimy.
10 minut później byłyśmy już w stajni i czyściłyśmy konie. Każda z nas miała na sobie typowo jeździecki strój, ale na próbę miałyśmy włożyć dwie dziewczyny stroje żołnierzy, a ja miałam założyć poszarpaną białą suknię, ponieważ jako jedyna miałam karego konia, który nie boi się jakieś płachty na zadzie. Miałam udawać zesłańca. Bogów czy coś w tym stylu. Nie wiem, pomysły Jareda jak zawsze mnie przerastają. Ubrałyśmy konie i we trójkę wchodziłyśmy już na plac gdy zawitała pani Małgosia. Po raz pierwszy przyszła tak szybko.
-Dziewczyny. Wejdźcie na plac, rozstępujcie konie, ja zaraz przyjdę. Będziemy mieli gości.-powiedziała lekko zestresowana i uciekła znowu do domku obok stajni. O jakich gości jej chodziło ? Chłopaki mieli przyjechać za tydzień więc to na pewno nie oni. Nie było czasu nad główkowaniem, wsiadłyśmy na konie, poprawiłyśmy strzemiona i zaczęłyśmy stepować.

Takie małe póki co ! Wstęp specjalnie dla rodzinki <3

1 komentarz:

  1. Zaczęłam czytać!!! Od razu ostrzegam!!! Nie licz z mojej strony na zbyt częste komentarze, bo ja naprawdę blogi czytam powoli :P
    Trudno mi jeszcze stwierdzić, czy jest dobry, bo to dopiero prolog, ale tak ogólnie rzecz biorąc podoba mi się :)
    Pierwszy raz czytam blog o takiej tematyce, więc będziesz przykładem dla innych :P

    OdpowiedzUsuń