piątek, 6 grudnia 2013

Monotonia.

Wszyscy piszą o biednej milosci, zdradzie, nieodwzajemnionych uczuciach. Mam juz tego po dziurki w nosie. Nikt nie rusza wyobraznia. Wszystko jest monotonne. Prosze o to moja wizja smutnej milosci.

-Maja przykro mi.
_NIE...
-Naprawdę musimy. Przykro mi, kocham Cię, ale to koniec.
_Dobrze, zostawiasz mnie, jak wszyscy tylko powiedz mi dlaczego ty ?! Myślałam, że po tym wszystkim co widziałeś, co ci powiedziałam... Dlaczego ?
-BO TO MNIE PRZERASTA ! Jesteś świetna, boska, idealna. Dajesz coś od siebie w naszym związku, jesteś szczera i mi pomagasz, ale... Ja nie mogę. To mnie przerasta. To co się u Ciebie dzieje. Nie mogę z Tobą byc wiedząc, że nic nie pomogę na twój smutek. To mnie jeszcze bardziej przytłacza. Przepraszam, chciałbym, ale naprawdę to dla mnie za dużo.
_A więc moje życie cię przerosło. Jest dla ciebie za ciężkie. Rozumiem...
-MAJ...
_Nie. Rozumiem. Sama ledwo je dźwigałam, co dopiero mówiąc o tobie. Oprócz swojego ja obarczał cie moimi problemami. Mogłam się domyśleć, że to dla Ciebie za dużo. Nie tylko za dużo dla mnie. No nic to koniec. Pa. - powiedziała zrezygnowana i ostatni raz go pocałowała. Tydzień później chłopak spacerując po mieście i
okolicach,  przechodząc przez most zobaczył tłum ludzi, karetkę, policję. Podszedł by spojrzeć co się dzieje. Z rzeki właśnie wyciągano ciało. Ciało Mai. Kiedyś mimo tylu problemów było takie promienne
i wesołe, teraz sine, martwe. Chłopak zobaczył, że Majka do ręki przywiązała sobie butelkę. Podszedł bliżej, powiedział do policjantów, że martwa dziewczyna była jego dziewczyną. Policjanci go wpuścili, przewodzący sprawą właśnie wyciągał kartkę, która była w butelce. Chłopak zobaczył co na niej było. Było to ich wspólne zdjęcie, pod nim tylko krótki napis: Teraz i ja i ty odpoczniemy od mojego życia, zobaczymy się po drugiej stronie. Kocham Cię i przepraszam.
Po tym co właśnie przeczytał, przerażony, pełen bólu i rozpaczy spojrzał jeszcze raz na ciało i usta Mai, które kiedyś tak czule całował. Na policzki, z których wycierał łzy, zamknięte oczy, a niegdyś takie promienne codziennie patrzyły z nadzieją na nowy dzień. Z nadzieją na zmiany i na lepsze. Teraz martwe i sine ciało schowane w czarny worek. Gdy zasunęli go do końca uciekł, daleko, jak najdalej. Uciekł z miasta, z domu, uciekł od rodziny, od przyjaciół. Już nigdy nikt go nie widział.

1 komentarz:

  1. Hej!!!
    Możesz mnie zabić. Dawno, dawno, jeszcze bardziej dawno i jeszcze raz dawno obiecałam przeczytać Twojego bloga. I jak widzisz zabrałam się do roboty. Mimo, że miałam trochę problem z odnalezieniem go, bo za każdym razem gubiłam link. Teraz powoli zacznę go czytać, znając mnie bardzo powoli.
    Przeczytałam opowiadanie "Monotonia". Na początku jak to przeczytałam, to był tylko szok, szok, który nie mógł zamienić się w inne uczucie. Dopiero po chwili poczułam jakie to było...
    ...wzruszające (to sowo nie określa dokładnie to co czułam)
    Jeszcze po chwili pojawiło się przerażenie.
    Mimo tych uczuć to cudowne opowiadanie. Szczerze chyba jeszcze nie spotkałam nikogo, kto w tak krótkiej notce poruszył mnie. Gratuluję
    Pozdrawiam i przepraszam, że aż tyle czasu potrzebowałam, żeby się za to wziąć ;)

    OdpowiedzUsuń